wtorek, 4 czerwca 2013

Pokątna, podróż na King's Cross ~Bella

Gdy spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do mojej torebki, mama zawołała mnie na dół.
Schodząc zauważyłam rodziców stojących przed kominkiem w salonie.
Moją uwagę przykuł zielony proszek, który mama trzymała w ręce. Był to proszek Fiuu, którego nie znosiłam. Bojaźliwym krokiem podeszłam do rodziców. Wtedy mama kazała mi wejść do kominka i nasypała mi fiu na ręce. W jednej chwili znaleźliśmy się na ulicy Pokątnej.
-Bello ty pójdziesz do Ollivandera po różdżkę, a następnie do Madam Malkin po swoje szaty, i spotkamy się pod księgarnią ,,Esy Floresy"
-Dobrze-odpowiedziałam
   Szłam spokojnie i powoli, gdy nagle moim oczom ukazał się sklep z napisem ,,Ollivander".
Otwierając drzwi usłyszałam męski głos.
-Witaj-powiedział mężczyzna
-Dzień dobry-odpowiedziałam-Chciałabym kupić różdżkę.
-Proszę za mną-powiedział
Wówczas Garrick Ollivander położył przede mną 3 różne różdżki mówiąc, że któraś na pewno będzie odpowiednia.
Wzięłam pierwszą do ręki i machnęłam, wtedy wszystkie rzeczy upadły na podłogę.
Chwyciłam za drugą wówczas świeczka, która się paliła, wystrzeliła ogniem pod sam dach.
Byłam zrezygnowana, sądziłam, że nic mi nie jest dane. Ale ujęłam w dłoń ostatnią różdżkę.
Ollivander powiedział, że to winorośl z włóknem ze smoczego serca oraz piórem feniksa.
Gdy ją ujęłam w ręce poczułam, że to ta różdżka, że mnie wybrała. W duszy poczułam jakbym miała ją od zawsze. Wiedziałam, że będzie moja na zawsze. Kupiłam ją i wyszłam.
  Teraz kierowałam się w stronę sklepu z szatami Madam Malkin. Będąc już w środku usłyszałam głos Panny Malkin.
-Ty pewnie jesteś po szatę do Hogwartu. Dużo dzieciaków przychodzi dziś do mnie.
-Tak, właśnie po to przychodzę-uśmiechnęłam się.
Panna Malkin wyjęła szatę oraz walizeczkę ze swoimi przyrządami to szycia, skracania, zaznaczanie itp.
Zaczęła mierzyć długość ręki,nogi obwodu w pasie i talii. Gdy skończyła spakowała szatę do pudełeczka. Zapłaciłam za nią i wyszłam.
  Jak tato kazał skierowałam się w stronę księgarni. Zauważyłam, że rodzice już tam stoją, a także mają coś za plecami, jakiś prezent.
Gdy byłam już na przeciw rodzice krzyknęli:
-Niespodzianka!- i wyjęli zza pleców klatkę z piękną biało-szarą sową.
Podbiegłam i przytuliłam rodziców. Byłam okropnie szczęśliwa wiedziałam już jak ją nazwę - Luna
Chwilę rozmawialiśmy przed księgarnią ale po jakimś czasie weszliśmy wszyscy razem do niej i kupiłam sobie zestaw potrzebnych książek.
Później poszliśmy do banku Gringota i rodzice dali mi wiele galeonów.
Na koniec tato zostawił najlepsze - Sklep braci Weasleyów. Kupiłam tam wiele słodyczy i rzeczy do robienia psikusów.
Gdy kupiłam już wszystkie rzeczy tato zawiózł mnie na King's Cross, a później poszliśmy na peron.
Szliśmy tak przez chwilę gdy znaleźliśmy peron 9 i 10. Popatrzyłam się na tatę.
-Przecież tu nie ma peronu 9 i 3/4-powiedziałam
Tato wskazał na ścianę pomiędzy peronem 9 i 10
-To tu-odpowiedział
-Czyli gdzie?-zapytałam
-Przez ścianę-powiedział z uśmiechem
-Chyba nie dosłyszałam. Przez ścianę ?!-powiedziałam zszokowana
-Tak-odpowiedział tato-Pobiegniemy razem.
Chwyciłam moją walizkę z napisem B.O, na której była klatka z moją sową. Zaczęłam biec zamykając po drodze oczy. Gdy poczułam, że przebiegłam przez mur otworzyłam oczy.
Ukazał mi się jeszcze ładniejszy i czystszy peron niż wcześniej. Były tam stare czarno-czerwone parowozy. Na jednym dostrzegłam napis "HOGWARTS EXPRESS".
Tata pomógł mi zapakować walizki to wagonu. Czekając na niego pożegnałam się z mamą, a następnie z wychodzącym z pociągu tatą. 
Będąc już w drodze do Hogwartu szukałam jakiegoś przedziału gdzie nie było tłoczno. Nagle zauważyłam, że w jednym z nich siedzi sama dziewczyna czytająca książkę.
Postanowiłam do niego wejść.
Dziewczyna była blondynką o jasnej karnacji. Miała duże błękitne oczy. Była ubrana w granatową bluzę z kapturem, jeansy i czarne vansy.
-Mogę usiąść?-zapytałam
-Jasne-odpowiedziała dziewczyna
-W innych przedziałach jest bardzo dużo ludzi, a ja nie lubię większego towarzystwa-powiedziałam
-Ja też-odparła z uśmiechem
-Nazywam się Bella Overland, a ty?-zapytałam
-Sarah Djones-odparła z uśmiechem
-Interesująca książka?-zapytałam z ciekawością
-Co rozumiesz przez 'interesujące'-odparła
Rozmowę przerwał nam nieznajomy chłopiec wchodzący do naszego przedziału.
-Czy mógłbym usiąść?-zapytał nieznajomy
-Oczywiście-odparłyśmy
-Nazywam się Bella Overland,a to Sarah Djones-powiedziałam
-Ja jestem Albus Severus Potter-powiedział
To co usłyszałyśmy totalnie nas zamurowało.
-PPPotteeer?!-wykrzyknęłyśmy hurem.
-Tak, miło mi-powiedział spokojnie Albus
-Nam też-uśmiechnęłam się
 Rozmawialiśmy tak przez dłuższy czas gdy nagle usłyszeliśmy gruby męski głos. Tak to był Hagrid. Kazał wszystkim pierwszorocznym wyjść z pociągu i ustawić się przed nim w szeregu.
Gdy wszyscy z naszego roku wyszli, Hagrid kazał dobrać się w 3 osoby i wejść do łódek. Ja byłam z Sarah i Albusem.
  Płynęliśmy tak przez chwilę gdy naszym oczom ukazał się wielki zamek, oświetlony pochodniami z ogniem. To był Hogwart. Gdy dopłynęliśmy do brzegu wszyscy wyszli z łódek. Przyszedł po nas Filius Flitwick i zaprowadził przed wielkie metalowe drzwi Wielkiej Sali i powiedział :
,, Witam w Hogwarcie, za chwilę przekroczycie ten próg by dołączyć do reszty uczniów ale zanim usiądziecie przydzielimy was to waszych domów, które
zwą się: ,,Gryffindor" ,,Slytherin" ,,Huffelpuff" i ,,Ravenclaw".
Na czas pobytu tutaj każdy dom zastępuję rodzinę. Za osiągnięcia otrzymujecie punkty, za złamanie zasad odejmujemy je. Punkty dodaje się, a dom który ma ich najwięcej zdobywa puchar domu.
Ceremonia przydziału odbędzie się za chwilę. Za mną". Wszyscy weszliśmy do Wielkiej Sali. Była ona bardzo oświetlona. Znajdowały się tam cztery długie stoły dla poszczególnych domów.
Nie było tam sufitu tylko najprawdziwsze niebo a pod nim latające świece.
Przeszliśmy przed długi dywan.
 Cała grupa stanęła przed krzesłem, na którym była Tiara Przydziału, a za nią siedziała rada nauczycieli i sama pani dyrektor Minerwa McGonagall, a także sam Harry Potter.
Pan Flitwick stanął obok Tiary i powiedział:
,,Ustawcie się tu, ale zanim zaczniemy Profesor McGonagall chce wam coś ogłosić".
W tedy pani McGonagall wstała i powiedziała:
,,Jak co roku jest sprawa, na którą kładę nacisk.
Pierwszoroczni niech wiedzą, że do lasu wstęp jest niedozwolony.
Ten kto złamie zakaz, późnej starości nie dożyje. Dziękuję".
  Teraz miała zacząć się ceremonia przydziału. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Zauważyłam, że także Sarah i Albus się denerwują.
Pomyślałam: ,,To jest ten moment. Od niego będą zależeć dalsze losy".


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                 mam nadzieję, że wam się spodobał :))
                                                            czytasz=komentujesz

6 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Awards :) Szczegóły na moim blogu (Rainbow) ;3
    Pozdrawiam, Czułkkowaa <33
    PS. Ekstra post :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Ci wielce :3 I obiecujemy dedyka w następnym poście. Miło nam, ze komuś spodobała się nasza twórczość. Jeszcze raz dzięki.
      Leercy i WA$TED
      PS. Kolejny post powinien pojawić się w pierwszym tygodniu czerwca.

      Usuń
    2. Dziękuję, że komuś moje wypociny się podobają. Bardzo mi miło.
      Jeszcze raz dzięki :))
      WA$TED
      Ps.Leercy pomygrały Ci się daty XD
      hahaha chyba pierwszym tygodniu lipca ciotko :** :3

      Usuń
    3. WA$TED chyba nie zauważyłaś, że napisałam za nas obie X3

      Usuń
    4. Jeszcze tylko jedna sprawa czy mogłabyś podać link do bloga :3?

      Usuń
  2. Świetnie piszecie :) podoba mi się wasz blog. Zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń