Obudził mnie stukot dobiegający zza okna. Gdy przetarłam oczy i wszystko zaczęło nabierać swój kształt, ujrzałam sowę płomykówke, która trzymała w dziobie list. Na kopercie widniało logo z borsukiem, wężem, lwem i orłem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Podeszłam do okna, które otworzyłam. Pogłaskałam sowę lekko po głowie, a następne wyjęłam jej kopertę z dzioba. Gdy to uczyniłam sowa odleciała.
Szybko zeszłam na dół. Z radości nawet potknęłam się o dwa stopnie i zleciałam w dół po schodach.
Tak właśnie, oto ja wielka niezdara.
Gdy tak siedziałam na ostatnim schodzie ujrzałam tatę, który czytał Proroka codziennego i mamę robiącą śniadanie.
Wyrwałam tacie gazetę i położyłam pod nos list.
-Z Hogwartu?-zapytał tata.
-Tak-odpowiedziałam
-Czego go jeszcze nie otworzyłaś?-zapytał ojciec ze zdziwieniem.
-Chciałam zobaczyć twoją minę-uśmiechnęłam się.
-No to otwieramy-powiedział.
Wyciągnęłam pierwszą kartkę, na której było napisane:
HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA
Dyrektor: Minerwa McGonagall
Szanowna Pani Overland!
Mamy przyjemność poinformować Panią, że została Pani przyjęta do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy Pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku, Filius Flitwick
zastępca dyrektora
Po przeczytaniu listu. Tato wstał pogratulował mi i razem z mamą uściskali mnie.
Mama podała śniadanie do stołu.
-Bello, wiesz kto was będzie uczył Obrony przed Czarną Magią ?-zapytał tata.
- Nie, powiedz.-odpowiedziałam z ciekawością.
-Harry Potter.-powiedział.
Zamarłam z podziwu .
Zostało mi jedynie spakowanie rzeczy.
Byłam bardzo ciekawa jakich rzeczy się nauczę i kogo spotkam.
"Teraz tylko na Pokątną".
czytasz=komentujesz
poniedziałek, 27 maja 2013
List i proszek Fiuu ~Sarah
Pierwsze promienie słońca wpadały przez okno prosto do mojego pokoju. Zmrużyłam oczy, przekręciłam się na plecy. Kątem oka spojrzałam na zegarek stojący na etażerce. Zielone cyfry przykrywał nieokreślony kształt, odwróciłam się w jego stronę. Była to sowa śnieżna, w dziobie trzymała kopertę. Przetarłam zaspane oczy, na kopercie widniało logo z borsukiem, wężem, lwem i orłem. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wyjęłam sowie kopertę z dzioba, a ta wypełniwszy zadanie wyleciała przez okno. Usiadłam na łóżku i szybko otworzyłam kopertę. Wyciągnęłam pierwszą kartkę i powoli przeczytałam ją.
HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
Dyrektor: Minewra McGonagall
Szanowna Pani Djones,
Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Filius Flitwick,
zastępca dyrektora
Po przeczytaniu odłożyłam list i kopertę na etażerkę. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam ciuchy i pośpiesznie ubrałam je. Wychodząc chwyciłam kopertę z listem i zeszłam na dół.
Śpieszyłam się tak, że przeskoczyłam cztery ostatnie stopnie i pognałam dalej korytarzem, po chwili stanęłam w drzwiach kuchni. Tata siedział przy stole pochłonięty Prorokiem Codziennym, a mama przygotowywała bekon na śniadanie.
-List?-zapytał tata nie odrywając wzroku od gazety
-Tak-odpowiedziałam
Mama oderwała wzrok od bekonu.
-Jak ona tak reaguje na list z Hogwartu...-powiedziała-To lepiej schowaj gazetę i nie mów jej kto będzie ją uczył Obrony przed Czarną Magią
Gdy tylko mama skończyła mówić i zajęła się śniadaniem, podbiegła do taty i wyrwałam mu Proroka z rąk. Śledziłam tekst uważnie, prawie nie oddychając. Kiedy skończyłam czytać spojrzałam z nad gazety na tatę.
-Dlaczego niby miałam się nie dowiedzieć?-zapytałam
Tata spojrzał na mnie zakłopotany. Nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ mama podała bekon
-Smacznego-powiedziała nakładając go na talerze
Zjadłam bekon szybciej niż się zorientowałam, że mój talerz stoi teraz pusty na stole.
-To idziemy już?!-zapytałam zniecierpliwiona
Tata, który jadł jeszcze bekon popatrzył na mnie z pretensją.
-Może tak najpierw bym zjadł?-zapytał z pełnymi ustami
Gdy wszyscy byli już gotowi mama podeszła do szafki i wyciągnęła z niej mały mosiężny rondelek. Wyciągnęła go w moją stronę, w środku był zielony proszek.
-Tylko nie Fiuu!-powiedziałam
Mama przybrała groźny wyraz twarzy. Przegrana wzięłam niewielką ilość w palce i wrzuciłam do kominka. Płomienie zmieniły barwę na zieloną. Powoli weszłam do kominka. Kiedy się już w nim znalazłam wykrzyknęłam:
-Ulica Pokątna!
Wystrzeliłam do góry. Po chwili stałam na długiej Ulicy Pokątnej.
HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
Dyrektor: Minewra McGonagall
Szanowna Pani Djones,
Mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęta do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
Filius Flitwick,
zastępca dyrektora
Po przeczytaniu odłożyłam list i kopertę na etażerkę. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam ciuchy i pośpiesznie ubrałam je. Wychodząc chwyciłam kopertę z listem i zeszłam na dół.
Śpieszyłam się tak, że przeskoczyłam cztery ostatnie stopnie i pognałam dalej korytarzem, po chwili stanęłam w drzwiach kuchni. Tata siedział przy stole pochłonięty Prorokiem Codziennym, a mama przygotowywała bekon na śniadanie.
-List?-zapytał tata nie odrywając wzroku od gazety
-Tak-odpowiedziałam
Mama oderwała wzrok od bekonu.
-Jak ona tak reaguje na list z Hogwartu...-powiedziała-To lepiej schowaj gazetę i nie mów jej kto będzie ją uczył Obrony przed Czarną Magią
Gdy tylko mama skończyła mówić i zajęła się śniadaniem, podbiegła do taty i wyrwałam mu Proroka z rąk. Śledziłam tekst uważnie, prawie nie oddychając. Kiedy skończyłam czytać spojrzałam z nad gazety na tatę.
-Dlaczego niby miałam się nie dowiedzieć?-zapytałam
Tata spojrzał na mnie zakłopotany. Nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ mama podała bekon
-Smacznego-powiedziała nakładając go na talerze
Zjadłam bekon szybciej niż się zorientowałam, że mój talerz stoi teraz pusty na stole.
-To idziemy już?!-zapytałam zniecierpliwiona
Tata, który jadł jeszcze bekon popatrzył na mnie z pretensją.
-Może tak najpierw bym zjadł?-zapytał z pełnymi ustami
Gdy wszyscy byli już gotowi mama podeszła do szafki i wyciągnęła z niej mały mosiężny rondelek. Wyciągnęła go w moją stronę, w środku był zielony proszek.
-Tylko nie Fiuu!-powiedziałam
Mama przybrała groźny wyraz twarzy. Przegrana wzięłam niewielką ilość w palce i wrzuciłam do kominka. Płomienie zmieniły barwę na zieloną. Powoli weszłam do kominka. Kiedy się już w nim znalazłam wykrzyknęłam:
-Ulica Pokątna!
Wystrzeliłam do góry. Po chwili stałam na długiej Ulicy Pokątnej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)